Poniedziałek III tygodnia Adwentu
„Wszyscy uważają Jana za proroka”
Jeśli chcemy zrozumieć, dlaczego Jan chrzcił, skoro jego chrzest nie mógł odpuszczać grzechów, to powód tego jest prosty: żeby pozostać wiernym swojej posłudze zwiastuna, musiał chrzcić przed Panem, tak jak się przed Nim narodził, nauczał i umarł. W międzyczasie jego chrzest miał zapobiec, żeby zazdrosna kłótnia między faryzeuszami i skrybami nie miała wpływu na działalność Pana, w przypadku, gdyby On pierwszy chrzcił ludzi. „Chrzest Jana skąd pochodził?
Z nieba czy od ludzi?” Skoro nie ośmielili się oni zaprzeczyć, że pochodził z nieba, byli zmuszeni przyznać, że dzieła tego, którego głosił Jan, również są dokonywane przez moc z nieba. Jednakże, jeśli chrzest Jana nie odpuszczał grzechów, nie pozostawał bezowocny dla tych, którzy go otrzymywali… Był on znakiem wiary i nawrócenia, to znaczy, że przypominał, że każdy powinien wystrzegać się grzechu, praktykować jałmużnę, wierzyć w Chrystusa i dążyć do Jego chrztu, jak tylko się pojawi, aby zostać obmytym na odpuszczenie grzechów. Z drugiej strony, pustynia, gdzie przebywał Jan, reprezentuje życie świętych, odciętych od przyjemności świata. Czy żyją w samotności, czy w tłumie, to bez przerwy starają się z całej ich duszy oderwać od pragnień tego świata. Znajdują całą radość w przywiązywaniu się do Boga
i w Nim jedynie pokładają nadzieję. To do tej samotności duszy, tak drogiej Bogu, pragnął dążyć prorok, z pomocą Ducha Świętego, kiedy mówił: „gdybym miał skrzydła jak gołąb, to bym uleciał i spoczął” (Ps 55,7).
/www.evangeliodeldia.org/
Środa III tygodnia Adwentu
„Błogosławieni, którzy się ze Mnie nie gorszą”
Wysyłając swoich uczniów do Jezusa, Jan przejmował się ich niewiedzą, a nie swoją, bo on sam głosił, że ktoś przyjdzie na odpuszczenie grzechów. Ale aby dać im do zrozumienia, że nie głosił nikogo innego niż właśnie Ten, posłał ich, by ujrzeli Jego dzieła, które nadałyby wagi jego głoszeniu, że żaden inny Chrystus nie ma być oczekiwany poza Tym, któremu dzieła dały świadectwo. A kiedy Pan objawił się całkowicie poprzez swoje cudowne dzieła, przywracając wzrok niewidomym, chód chromym, dając uzdrowienie trędowatym, słuch głuchym, słowo niemym, życie martwym, naukę ubogim i wtedy powiedział: „Błogosławieni, którzy się ze Mnie nie gorszą”. Czy za strony Chrystusa wydarzyło się coś, co mogłoby sprawić, że Jan by się gorszył? Nie, bez wątpienia. Kontynuował on swoją własną drogę nauczania
i działania. Ale trzeba zbadać zasięg i szczególny charakter tego, co mówi Pan: „Dobra nowina jest przyjęta przez ubogich”. Chodzi o tych, którzy stracą życie, wezmą krzyż i pójdą za Nim (Łk 14,27), którzy staną się pokorni sercem i dla których zostało przygotowane Królestwo Niebieskie (Mt 11,29; 25,34). Ponieważ te cierpienia miały być udziałem Pana, a Jego krzyż miał być zgorszeniem dla wielu, ogłosił On błogosławionymi tych, których wiara nie doświadczyłaby żadnej pokusy ze względu na Jego krzyż, śmierć i pogrzeb.
Czwartek III tygodnia Adwentu
„Coście wyszli oglądać na pustyni?”
Trzeba przejść przez pustynię i pobyć tam, by otrzymać łaskę Bożą; to tam czynimy w sobie pustkę, odganiamy to wszystko, co nie jest Bogiem i opróżniamy całkowicie ten mały domek naszej duszy, by zostawić miejsce samemu Bogu. Hebrajczycy przeszli przez pustynię, Mojżesz tam żył, zanim otrzymał swoją misję, święty Paweł, święty Jan Chryzostom także się przygotowali na pustyni… Jest to czas łaski, to okres, przez który każda dusza, która pragnie przynosić owoce, musi przejść. Potrzeba tej ciszy, tego skupienia, tego zapomnienia o wszelkim stworzeniu, pośrodku których Bóg ustanawia swoje królestwo i tworzy w duszy wewnętrznego ducha: intymne życie z Bogiem, rozmowa duszy z Bogiem w wierze, nadziei i miłości. Później dusza wyda owoce dokładnie w takiej mierze, w jakiej wewnętrzny człowiek został w niej ukształtowany (Ef 3,16) […] Daje się tylko to, co się posiada i to w samotności, w tym życiu sam na sam z Bogiem, w głębokim skupieniu duszy, która zapomina o wszystkim, by żyć jedynie w jedności z Bogiem, kiedy Bóg daje się całkowicie temu, który Jemu się całkiem oddaje. Oddajcie się całkowicie Jemu samemu… a On się wam da cały… Spójrzcie na świętego Pawła, świętego Benedykta, świętego Patryka, świętego Grzegorza Wielkiego, tylu innych – jaki długi czas skupienia i ciszy! Zobaczcie wyżej: spójrzcie na Jana Chrzciciela, spójrzcie na naszego Pana. Nasz Pan tego nie potrzebował, ale chciał nam dać przykład.
Sobota III tygodnia Adwentu
Oczekiwanie narodów
Ty jesteś tym, którego oczekują narody! (Rdz 49,10 Wlg) A ci, którzy czekają, nie będą zawiedzeni. Nasi ojcowie czekali na Ciebie, wszyscy sprawiedliwi od zarania świata pokładali w Tobie nadzieję, a Ty ich nie zawiodłeś (por. Ps 22,5) […] Ale Kościół, który w sprawiedliwych z przeszłości oczekiwał pierwszego przyjścia Chrystusa, oczekuje jednocześnie drugiego w sprawiedliwych Nowego Przymierza. Ponieważ był pewien, że to pierwsze przybycie zapłaci cenę odkupienia, ma także pewność, że drugie przyniesie nagrodę. Zawieszony w tym oczekiwaniu, w nadziei, która przekracza wartość ziemi, Kościół dąży z radością i żarem do dóbr wiecznych. Podczas gdy inni śpieszą się w poszukiwaniu szczęścia na ziemi, nie czekając, aż zamiar Pana się zrealizuje; podczas gdy w pośpiechu chwytają to, co proponuje im świat, ten, którzy ma szczęście pokładania swej ufności w Panu, nie przywiązuje swego spojrzenia do rzeczy próżnych i do tego, co zwodzi (Ps 40,5)… Wie, że lepiej być upokorzonym z łagodnymi, niż dzielić zdobycz tego świata z pysznymi. Aby się pocieszyć, mówi sobie: „Działem mym Pan; dlatego czekam na Niego. Dobry jest Pan dla ufnych, dla duszy, która Go szuka. Dobrze jest czekać w milczeniu ratunku od Pana. Panie, to prawda, «Ustaje moja dusza dążąc ku Twemu zbawieniu; ale jestem pełen ufności w Twoim słowie»”. (Lm 3,24-26: Ps 119,81 Wlg)… Jestem pewien, „że pojawi się na końcu i nie zawiedzie nas” i dlatego, nawet jeśli „się opóźnia, ja go oczekuję, bo w krótkim czasie przyjdzie niezawodnie” (por. Ha 2,3).
Homilia przypisana św. Hipolitowi Rzymskiemu (? – ok.235)
Kazanie na Objawienie Pańskie
„Między narodzonymi z niewiast nie powstał większy od Jana Chrzciciela. Lecz najmniejszy w królestwie niebieskim większy jest niż on”
Wychwalajmy litość Boga, który przyszedł świat ocalić, a nie sądzić. Jan, zwiastujący przyjście Mistrza, wcześniej nie odnosił się do tej tajemnicy, ale kiedy tylko zobaczył, że Jezus jest prawdziwie Panem, wołał do tych, którzy przyszli się ochrzcić: „Plemię żmijowe” (Mt 3,6), dlaczego patrzycie na mnie z taką natarczywością? Nie jestem Chrystusem. Jestem sługą, a nie Panem. Jestem prostym podwładnym, nie królem. Jestem owcą, nie pasterzem. Ja jestem człowiekiem, a nie Bogiem. Uzdrowiłem bezpłodność mej matki, przychodząc na świat, ale nie uczyniłem jej dziewiczości płodną. Pochodzę z dołu – nie zszedłem z wysokości. Związałem język mojego ojca (Łk 1,20), ale nie rozpostarłem chwały Bożej […]. Jestem marny i mały, ale po mnie idzie ten, który jest przede mną (J 1,30). Przychodzi za mną w czasie, ale naprawdę jest przede mną. Był w niewypowiedzialnym i niedostępnym świetle Boskości. „Ten, który idzie za mną, mocniejszy jest ode mnie; ja nie jestem godzien nosić mu sandałów. On was chrzcić będzie Duchem Świętym i ogniem” (Mt 3,11). Ja jestem zależny, On jest wolny. Podlegam grzechowi, On grzech zniweczył. Ja nauczam o Prawie, On przynosi światło łaski. Ja głoszę jak niewolnik, On ustanawia prawa jako Pan. Moim łożem jest ziemia, Jego niebo. Ja chrzczę chrztem skruchy, On daje łaskę ponownego przyjęcia. „Będzie was chrzcić Duchem Świętym i ogniem”. Dlaczego mnie czcicie? Nie jestem Chrystusem.