
S. Katarzyna Szymańska i s. Anna Adamowicz złożyły wieczystą profesję w Zgromadzeniu Sióstr św. Michała Archanioła. Uroczystość odbyła się w Miejscu Piastowym, w dniu urodzin współzałożycielki zgromadzenia, sł. Bożej m. Anny Kaworek. Gdy ślubowały Bogu Najwyższemu na wieki czystość, ubóstwo i posłuszeństwo, obie promieniowały radością i pokojem. Siostry złożyły profesję w czasie Mszy św. sprawowanej w kaplicy Matki Bożej Niepokalanej w Domu Macierzystym Sióstr Michalitek. Ceremonii przewodniczył ks. Kazimierz Radzik - przeł.gen. CSMA.
"Dosyć późno wstępowałam do Zgromadzenia, miałam 26 lat, ale osiem lat się zmagałam, jaką podjąć decyzję - mówi s. Katarzyna.-Od pierwszego przyjazdu na rekolekcje zaraz po szkole średniej, od pierwszego kontaktu z siostrami michalitkami miałam niepokój w sercu. Takie zmaganie przez osiem lat, niepokój w sercu, który trał aż tak długo i nie dawał spokoju, stanowił dla mnie znak, że to jest moja droga. I dzisiaj bardzo sobie cenię te osiem lat, bo dzięki nim teraz w trudnych sytuacjach się nie poddaję. Jedna z sióstr mi kiedyś powiedziała, że jak się podejmie słuszną decyzję, to jest pokój serca. I ja tego doświadczyłam. Gdy wreszcie podjęłam decyzję o wstąpieniu do zgromadzenia, to już nie mogłam się doczekać wyznaczonego na przyjazd dnia. I teraz jestem bardzo szczęśliwa. Jest taki niesamowity pokój wewnętrzny, że czasem się pytam sióstr, czy to jest normalne.
Z michalitkami nie miałam wcześniej kontaktu. Dotarłam tu właściwie tylko przez nabożeństwa fatimskie w Miejscu Piastowym. Po szkole średniej pracowałam jako opiekunka do dziecka i dlatego bardzo podobało mi się, że siostry pracują dla dzieci i młodzieży. Dlatego chciałam zostać michalitki. Choć teraz nie jest już dla mnie takie ważne, czy bezpośrednio będę pracować z dziećmi, bo wiem, że wszystko, co robię, jest dla nich."
"Mnie uczyły siostry michalitki od zerówki przez całą podstawówkę. Już w trzeciej klasie mówiłam, że będę michalitką. Potem mi się to "rozwiało", ale po paru latach znów wróciło - mówi s. Anna.- Po liceum dostałam się na studia, na teologię, ale studiowałam tylko miesiąc. Czułam, że nie o to chodzi, że chcę bardziej... Przed samą decyzją była pewna walka, ale po jej podjęciu już tylko radość. Pociągała mnie w siostrach ich radość i ich oddanie - bycie z Jezusem. I bycie z dziećmi, dlatego michalitki! W mojej parafii i w sąsiedniej były siostry z innych zgromadzeń, a ja chciałam być michalitką. Siostry mnie zachęcały, abym najpierw skończyła studia. Jedna z sióstr sprawdzała moje intencje. Pytała, dlaczego chcę wstąpić i na wszystkie moje argumenty, odpowiadała: "ale to możesz robić w świecie, to też, to też". Wtedy ja zawołałam: rAle ja kocham Jezusa!". - "A skoro tak, to przychodź!".
Dziś s. Katarzyna i s. Anna radują się, że mogły Jezusowi powiedzieć: "Oto jestem, Panie, bo mnie wezwałeś!". Jestem na całe życie, na wieki!Siostry złożyły profesję na ręce przełożonej generalnej, m. Natanaeli Bednarczyk, podczas Eucharystii, której przewodniczył ks. Kazimierz Radzik - przełożony generalny Michalitów. Ojciec generał wygłosił też homilię podczas tej uroczystej Mszy św.

s. Katarzyna Maria Szymańska urodziła się w 1978 r. w Jaśle. Sakrament Chrztu, I Komunii św. i Bierzmowania przyjmowała w Parafii św. Katarzyny w Starym Żmigrodzie. Jest córką Stanisława i Zofii z d. Brożyna. Ma dwóch braci i siostrę. Po szkole średniej opiekowała się chorą babcią, a potem została opiekunką do dziecka. Do Zgromadzenia wstąpiła 01.09. 2004 r. Pierwsze śluby składała w 2008 r. w Miejscu Piastowym.
s. Anna Katarzyna Adamowicz urodziła się w 1985 r. w Radomiu, jest córką Wiesławy i Zdzisława (tato już nie żyje). Została ochrzczona w Parafii św. Rodziny, a I Komunię św. i sakrament bierzmowania przyjmowała w Parafii św. Jana Chrzciciela w Radomiu. Ma siostrę i trzech braci. Czwarty brat s. Anny - jej bliźniak - zmarł, mając 5 lat. S. Anna jest w Zgromadzeniu od 06 listopada 2004 roku, a w 2008 r. składała I śluby zakonne.
NABOŻEŃSTWO - AKT ZAWIERZENIA MATCE BOŻEJ
i przyjęcie woli Bożej z rąk Matki Generalnej
Złożyłam, Jezu Chryste, swe śluby na wieki...