Zmarła s. Krzysztofa Skrzypczyńska

           28 grudnia 2022 w Domu Generalnym w Miejscu Piastowym odbyły się uroczystości pogrzebowe
śp. S. Krzysztofy Skrzypczyńskiej. Mszy św. przewodniczył i słowo wygłosił przełożony Domu Macierzystego Michalitów ks. Tadeusz Musz. Razem z nim Mszę św. koncelebrowali kapłani ze wspólnoty zakonnej.
Na uroczystości przybyli członkowie rodziny zmarłej Siostry i liczna grupa Sióstr z wielu domów zakonnych.
W słowie pożegnalnym przełożona generalna M. Julia Szteliga podziękowała śp. s. Krzysztofie za ofiarą służbę Bogu w Zgromadzeniu i realizacje pragnienia „pełnienia woli Bożej każdego dnia i w każdej sekundzie życia”,
jak zapisała to w swoich duchowych zapiskach. Po liturgii żałobnej w Kaplicy zakonnej, w kondukcie żałobnym, ciało siostry przewieziono na pobliski cmentarz i złożone do grobu, gdzie oczekuje na dzień swego zmartwychwstania.

           26 grudnia br, w samo południe w Domu Generalnym  Sióstr Michalitek w Miejscu Piastowym, odeszła do Pana po wieczna nagrodę s. Krzysztofa – Teresa Skrzypczyńska. Przeżyła 71 lat, w tym w Zgromadzeniu prawie 54 lata. Zmarła siostra od wielu lat cierpiała na przewlekłą chorobę, ale nikt nie spodziewał się jej tak szybkiej śmierci.

            Do Zgromadzenia wstąpiła w 1968 roku. Po przebytym Postulacie i dwóch latach Nowicjatu 15 sierpnia 1971 roku złożyła pierwsze śluby zakonne w Miejscu Piastowym. Profesję wieczystą – pięć lat później 15 sierpnia 1976 r. Całe jej życie zakonne było ofiarną służbą. Pełniła obowiązki kucharki w wielu kuchniach zakonnych i parafialnych. Pracowała w kuchni Miejscu Piastowym „na Górce”,  w Chojnie Szczecińskiej,  Gołąbkach,  Radomiu,  Szydłowcu, by znów powrócić do Miejsca Piastowego, gdzie od 1993 roku pozostała już do końca swego życia.  Od 1999 roku poważna choroba na stałe utrudniała jej codzienne zaangażowanie. Musiała zmienić obowiązek. Przez lata  szyła i szydełkowała bieliznę kielichową, robiła różańce, koronki. Chętnie wykonywała drobne poprawki  krawieckie, przez które służyła siostrom. Mimo doświadczanej choroby chciała być pomocna, chętnie odpowiadała na różnorakie potrzeby  sióstr. Była lubiana ze swoim specyficznym poczuciem humoru. Dla wielu była po prostu Siostrą Krzysią.  W drugi dzień świąt w klasztorze, najpierw dużym zaskoczeniem była wiadomość o nagłym jej zasłabnięciu, gdy po niecałej godzinie s. Krzysztofa  przekroczyła już próg wieczności. Wdzięczne  Bogu za dar jej życia i michalickiego powołania  z ufnością powierzamy jej duszę Bożemu Miłosierdziu:

                            Dobry Jezu a nasz Panie daj Jej wieczne spoczywanie…